Rachel Brosnahan zdradza nam kulisy serialu Woody'ego Allena w Amazonie

Co się stanie z Rachel? To pytanie zna każdy fan House of Cards aż za dobrze. Rachel Brosnahan, wschodząca gwiazda uzależniającej i diabelnie ostrej farsy politycznej Netflixa, wywarła ogromne wrażenie jako dziewczyna na telefon, o którą wszyscy się martwią - co ciekawe, mają wspólne imię.

Od czasu swojego debiutu w serialu, ta młoda, wschodząca gwiazdeczka zdążyła już zająć zaszczytne miejsce przy stole z najbardziej znanymi nazwiskami Hollywood. Można ją było zobaczyć w roli głównej w serialu Amazona Woody'ego Allena "Crisis in Six Scenes", a na Broadwayu wystąpiła u boku Daniela Craiga jako Desdemona w sztuce "Otello" Williama Szekspira w reżyserii zdobywcy nagrody Tony Sama Golda.

Spotkaliśmy się z aktorką, aby porozmawiać o jej umiejętnościach teatralnych, nałogach związanych z oglądaniem telewizji na okrągło i o tym, jak to jest rozmawiać z takim Woody Allenem. Uroczo czarująca i rozkosznie skromna, pochodząca z Illinois aktorka jest w pełni zasłużoną dziewczyną z sąsiedztwa na fali wznoszącej.

MYDOMAINE: Bardzo się cieszę, że mogę z tobą porozmawiać o moich dwóch ulubionych rzeczach: Szekspirze i Woody'm Allenie!

RACHEL BROSNAHAN: To też są moje ulubione rzeczy!

MD: Przejdziemy do nich obu. Pracowałaś w Hollywood z wielkimi talentami. Czy uczyłaś się aktorstwa w szkole?

RB: Tak, chodziłem do Lee Strasberg Theater and Film Institute, która jest jedną z mniejszych szkół aktorskich w NYU Tisch School of the Arts. Bardzo mi się tam podobało. Celem zawsze był teatr. Dorastając, lubiłam oglądać filmy, ale nie wiązałam ich z karierą. Kiedy myślałam o byciu aktorką, myślałam tylko o występowaniu na scenie.

NYU to program oparty w dużej mierze na teatrze scenicznym. W Strasbergu mieliśmy kilka zajęć z aktorstwa kameralnego. Tak jakby wpadłam na ścieżkę telewizyjną. Zaraz po szkole wszystko zaczęło się układać, co było bardzo szczęśliwe. Nie musiałam wracać do pracy kelnerki! Jestem bardzo szczęśliwa i zaszczycona, że mogę robić obie te rzeczy. Można rozprostować mięśnie. O wiele straszniej jest być na scenie niż przed kamerą.

MD: Wyobrażam sobie, że natychmiastowe przejście z kameralnej telewizji z powrotem na scenę może uwypuklić pewne kluczowe różnice między tymi dwiema formami. Czy było coś, co stało się dla Ciebie jaśniejsze lub bardziej charakterystyczne po przejściu do innego świata?

RB: O, tak. Myślę, że więcej wniosłam z mojego doświadczenia teatralnego do filmu i telewizji niż na odwrót. Zawsze uwielbiałam występować na scenie i trochę przeraża mnie myśl, że w tym samym czasie ludzie mnie oglądają. Jest coś pocieszającego w byciu na planie filmowym i telewizyjnym, gdzie można udawać, że to się nie dzieje i że nikt tego nie zobaczy. W dużej mierze tak właśnie spędzam swój dzień: Udając, że to jest to i nigdy nie wyjdzie poza to miejsce. Oczywiście nie da się tego zrobić z teatrem.

Nie ma to jak żywa publiczność. Z wieczora na wieczór spektakl zmienia się tak drastycznie. Publiczność jest postacią w sztuce. Podsuwa nowe pomysły. Na swój sposób oferują nowe spojrzenie na daną scenę. Mogą śmiać się z czegoś, co nie wydaje ci się śmieszne. To zwiększa twoją świadomość.

MD: Masz na koncie trzy seriale telewizyjne... Wyczekiwany serial Woody'ego Allena na Amazonie "Crisis in Six Scenes", następnie "The Marvelous Mrs. Maisel" i oczywiście wcześniej "House of Cards". Wszystkie te seriale można oglądać online.

RB: Mam nowy dom w Amazonie.

MD: Po tym jesteś królową programów do oglądania w biegu.

RB: Przyjmę to. Załóż mi to na szarfę i koronę.

MD: Zacznijmy od "Crisis in Six Scenes" Woody'ego Allena. Spektakl był dość owinięty tajemnicą. Co możesz nam powiedzieć o swojej postaci?

RB: Ma na imię Ellie i to wszystko, co mogę powiedzieć. Nie, tylko żartuję!

MD: To więcej niż w Internecie!

RB: Tak, prawda? Jest zaręczona z Alanem, postacią graną przez Johna Magaro. Przedstawili ich sobie Woody i Elaine May, bohaterowie Sidneya i Kay. Alan zatrzymuje się na lato u Sidneya i Kay. Jego narzeczona, Ellie, jest bardzo wygadana. Jest bardzo dobrze wykształcona, inteligentna i dobrze ubrana. W pewnym momencie porównują ją do Grace Kelly. Jest bardzo opiniotwórcza. Dowiaduje się, jak chyba wszyscy po trochu w tej serii, że jej światopogląd jest o wiele bardziej ograniczony, niż wcześniej sądziła. To jest wyzwanie dla wszystkich bohaterów.

MD: To był pierwszy powrót Allena przed kamerę od czasu filmu "To Rome With Love" z 2012 roku. Czy mieliście jakieś wspólne sceny?

RB: Tak, wiem. To właśnie część tego, co sprawia, że ten projekt jest tak ekscytujący. To wielka radość móc znów zobaczyć go w akcji, bo jest tak genialny. Mam z nim kilka scen. Nie zdradzając niczego, powiem, że zobaczycie w niej dużo Woody'ego. To było takie surrealistyczne siedzieć naprzeciwko niego przy stole i patrzeć, jak robi swoje.

MD: Co było najbardziej niezwykłe w pracy z nim?

RB: Może to zabrzmi okropnie, ale myślę, że to zawsze zaskakujące, kiedy ludzie są tak mili. Nie to, że na ogół nie są. Pracowałem prawie wyłącznie z niesamowicie życzliwymi ludźmi. Słyszy się jednak tak wiele strasznych historii i myśli się, że ktoś, kto robi tak bogatą karierę, może nie musi już być tak miły. A on jest. Jest niesamowicie życzliwy i wielkoduszny. Naprawdę chciał się upewnić, że wszyscy dobrze się bawią. Inspirujące było zobaczyć, jak bardzo lubi pracować po tylu latach. On musi pracować. To go napędza. Zatrudnia ludzi, którzy uwielbiają pracować. Ten zestaw był najlepszy. Zatrudnia ciągle tych samych ludzi. Czuje się jak prawdziwa społeczność. Niektórzy z obsady są na piątej produkcji Woody'ego Allena.

MD: W serialu Amazona The Marvelous Mrs. Maisel wcielasz się w postać komika występującego w latach 50.

RB: Cóż, ona przeżywa nową przygodę. Moja postać, Midge, jest gospodynią domową, która stała się komikiem w latach 50.

MD: Czy brałaś udział w treningu improwizacji przed tym spektaklem?

RB: Nie, jestem przerażona. To jest mój najgorszy koszmar. Bardzo szanuję i jestem pełna podziwu dla komików stand-upowych. Na szczęście moja postać, Midge, nie zawsze była komikiem...

MD: Gillian Jacobs mówiła nam to samo. Była nieco przerażona, przygotowując się do roli komika improwizującego w "Nie zastanawiaj się dwa razy".

RB: Powinienem z nią porozmawiać i zapytać, jak ona to zrobiła! To jest tylko odrobinę mniej przerażające, bo nie muszę pisać dowcipów. Mam scenariusz. Gdyby ktoś wrzucił mnie na scenę i powiedział "zrób to" w prawdziwym klubie stand-upowym, byłbym przerażony.

MD: W klubie komediowym publiczność jest nieco upojona. Obowiązuje tam minimum dwóch drinków. To mogłoby w miarę pomóc.

RB: Powinniśmy powiedzieć wszystkim, żeby przed występem wypili całą butelkę wina. Minimum to cztery drinki. To jest to, czego nam potrzeba.

MD: Nakręciliście dwie równoległe produkcje z tamtego okresu. Gdybyś mógł wybrać lata 60. lub 50., co byś wybrał?

RB: Jeśli chodzi o pracę, jestem podekscytowany, że mogę grać w obu. Osobiście wybrałabym lata 60. Narodziny ruchu kobiecego i zderzenie ruchu na rzecz praw obywatelskich są tak niesamowite. Nadal czerpiemy korzyści z pracy, jaką wykonali wtedy ci mężczyźni i kobiety.

MD: Opowiedz nam, jak doszło do Twojej roli, prawdopodobnie największego przełomu, Rachel w serialu House of Cards.

RB: House of Cards to historia, na którą każdy aktor ma nadzieję, ale nie wierzy, że kiedykolwiek się wydarzy. Mnie się przytrafiła. Miałam zagrać tylko w pilocie i ewentualnie jeszcze w jednym odcinku. Miałem kilka linijek w pilocie, ale to było wszystko, co miałem zagwarantowane. Potem mnie przywrócili. Potem jeszcze raz i jeszcze raz. I tak doczekaliśmy się trzeciego sezonu. Wystąpienie w serialu tego kalibru zaraz po ukończeniu szkoły - "marzenie" nie jest nawet w stanie tego opisać. Mogłem szlifować swoje umiejętności wśród najlepszych. To był kurs doskonalący genialne aktorstwo. Już samo siedzenie w pokoju przy stole z Kevinem Spacey i Robin Wright, których od dawna podziwiam, było ekscytujące. Pisarstwo Beau Willimona jest bezbłędne. Jedyne, co możesz zrobić, to pokazać się i spróbować powiedzieć prawdę. Na tym kończy się moja historia!

MD: Na ile producenci byli po drodze z Twoimi scenami? Czy wiedziałaś, czy Twoja postać powróci?

RB: Myślę, że na początku nikt nie wiedział. W pierwszym sezonie było tak, że odcinek po odcinku. W drugim sezonie Beau zaciągnął mnie do pokoju scenarzystów przed rozpoczęciem zdjęć i powiedział: "Zamierzamy cię zaangażować na osiem odcinków". To było ekscytujące, że nie musiałam być na krawędzi fotela przez cały sezon. Rachel ma tak piękną fabułę.

MD: Czy są jakieś programy, które oglądasz na okrągło?

RB: Nie wstydzę się już do tego przyznać. Jestem superfanką Survivor. Jestem hardkorem. Widziałam każdy sezon Survivor... Mam obsesję na punkcie tego programu. Głównie dlatego, że uważam, iż dzięki niemu staję się lepszym aktorem. Oni grają lepiej niż ktokolwiek inny w swoim życiu. Za te występy należy im się kilka Oscarów. Wszyscy w tym programie grają w grę towarzyską. Oczywiście, reality TV jest w pewnym stopniu manipulowana. Mówiąc nieco poważniej, uwielbiam ten program, ponieważ nieczęsto można zobaczyć w jednym programie ludzi z całego kraju, pochodzących z różnych środowisk i z różnych okoliczności. Uważam, że to genialne rozwiązanie. Dlatego właśnie istnieje tak długo.

Nie wstydzę się przyznać, że ostatnio obejrzałam też całą "Pielęgniarkę Jackie". Edie Falco jest w tym serialu rewelacyjna. Jest tak dobra. Mogłabym patrzeć, jak czyta słownik. Spóźniłam się na tę imprezę, ale było warto.

MD: Co było dla Ciebie największym zaskoczeniem po przejściu ze szkoły artystycznej do kariery w branży artystycznej?

RB: Jedną z największych niespodzianek było to, że wszyscy mówią: "Każdy ma inną ścieżkę. Znajdź swoją własną". To naprawdę jest prawda. Obserwowałem, jak ludzie zajmują się tym biznesem i dochodzą do podobnych lub różnych miejsc na zupełnie różne sposoby. Otrzymałem wiele dobrych rad. Na ostatnim roku studiów nakręciłem film "Piękne stworzenia". Grał w nim Jeremy Irons i pewnego dnia poszliśmy na lunch. Nie mogłam wyjść z tego lunchu, nie zapytawszy Jeremy'ego Ironsa o radę. Powiedział mi najpiękniejszą rzecz. Powiedział: "Masz w kieszeni klejnot. Jesteś jedyną osobą, która go ma. Trzymaj się go jak najdłużej". To mnie tak bardzo zainspirowało. Trzeba zwracać uwagę na to, co nas uszczęśliwia i co nas satysfakcjonuje twórczo. Wszystko polega na równowadze. Trudno jest znaleźć rzeczy, które jednocześnie opłacają rachunki, dają satysfakcję twórczą i rozwijają karierę. To trudne i ciągłe wyzwanie. Trzeba wsłuchiwać się w siebie.

MD: Czy uważasz, że jest coś, czego nie można nauczyć w szkole artystycznej? Czy w pewnym momencie trzeba po prostu pobrudzić sobie ręce i uczyć się w terenie?

RB: Myślę, że to jest właśnie ta rzecz, której nie mogą cię nauczyć. Nie nauczą cię, jak chronić to coś, co jest tobą. W tym biznesie jest tak, że wszyscy mówią ci, że powinieneś robić coś innego. Że gdybyś był trochę bardziej taki lub wyglądał trochę bardziej tak, mógłbyś dostać to, czego chcesz. Każdy ma inny pomysł na to, jak zdobyć to, czego chce. W ostatecznym rozrachunku muszę myśleć, że w głębi duszy wiesz, co jest właściwe. Zwracaj uwagę.

[Szkoła artystyczna nie nauczy Cię, jak chronić to coś, co jest Tobą. W tym biznesie jest tak wiele poczucia, że wszyscy mówią ci, że masz robić coś innego... Ostatecznie muszę myśleć, że w głębi duszy wiesz, co jest właściwe.

MD: Ciągle podróżujesz w związku z pracą. Masz jakieś podróżnicze hacki, o których powinniśmy wiedzieć?

RB: Nikt nie powinien brać ode mnie wskazówek dotyczących podróżowania! Potrzebuję pomocy. Mój największy hack polega na tym, żeby nie brać ze sobą torby. Nie potrzebujesz aż tylu ubrań. Zmieścisz je w bagażu podręcznym. Noś warstwy. Nie zgubisz bagażu, a wszędzie dotrzesz szybciej. Zmusza to również do uświadomienia sobie, że nie potrzebujesz tak wielu rzeczy, jak Ci się wydaje. Zabieram ze sobą duży portfel; w przeciwnym razie gubię kartę pokładową. Piję dużo wody i siadam w przejściu. To wszystko, co mam.

MD: Ostatnie pytanie: Gdybyś mógł wybrać jedną cechę od jednego ze swoich bohaterów, co by to było?

RB: To bardzo dobre pytanie. Ukradłabym Rachel jej odporność. Nie jestem pewna, czy spotkałam wiele osób tak odpornych jak Rachel. Odporność połączoną z optymizmem, to znaczy. Nigdy nie traciła nadziei, że będzie lepiej. Wiedziała o tym. W programie jest jedyną osobą o takim charakterze. Myślę, że to piękna cecha. Żyjąc w Nowym Jorku, czasem trudno się jej trzymać. To coś, co staram się ćwiczyć każdego dnia i myślę, że nauczyłam się tego, grając tę rolę. Dorastaliśmy razem.

Rachel Brosnahan można zobaczyć w filmach Crisis in Six Scenes oraz The Marvelous Mrs. Maisel, które są już dostępne na Amazon. Można ją również zobaczyć w filmie Iana Oldsa Burn Country u boku Jamesa Franco i Melissy Leo.

Autor